Bezpłatny parking jest w sumie pustawy. Kupujemy bilety za nieco ponad 50 złotych od łebka i zjeżdżamy parkowym autokarem w dół, w okolice wodospadów. Cóż, porównanie z Kravicą nasuwa się od razu - tam za darmo, tutaj płacisz i to sporo... Tam popływasz pod samym wodospadem, tutaj nie ma na to szans...
Wodospady oczywiście cieszą oko - ale w przeciwieństwie do Jezior Plitwickich, aby zobaczyć cokolwiek więcej musisz wykupić rejs statkiem, który kosztuje więcej niż podstawowy bilet! Ponieważ i tak w pierwotnej wersji wyprawy Krka nie było, więc nie możemy sobie pozwolić na ten wydatek. Pozostaje nam zatłoczona ścieżka spacerowa wokół największych wodospadów oraz jako takie kąpanie się w rzecze (pływa się ciężko, bo co rusz wystają kamienie).
Oczywiście Chorwaci musieli pokazać i tutaj, kim są dla nich turyści - w domyśle "bezdenna sakiewka": sprzedają piwo, a jedyna toaleta jest naturalnie płatna. Takiego wała im! Na plus trzeba dodać, że zakupiliśmy kilka flaszek rakiji u babć handlujących różnymi rzeczami na terenie parku, i to w całkiem niezłych cenach :)