Parkujemy na obrzeżach, pod dawnym kościołem garnizonowym - ludzie dziwnie się patrzą na polską rejestrację, bo właśnie jest jakaś msza. Odwiedzamy pobliskie muzeum Bundeswehry - jest za darmo, można robić bez problemu zdjęcia ze statywu. Bardzo ciekawa wystawa, szkoda tylko, że w skutek remontu część eksponatów jest gdzieś pochowana.
Potem strassenbahną jedziemy do centrum - krótki spacer po Zwingerze i ruszamy pod odbudowane Frauenkirche. Robi wrażenie (szkoda, że nie można zwiedzać, bo w środku jest jakiś koncert), a wokół tłumy na Jarmarku Bożonarodzeniowym. Szukamy IT albo jakiejś mapy - brak, tylko taka strasznie schematyczna. Wracamy promenadą do Zwingera, do Rustkammer - też ciekawe zbiory. Znajdujemy jakąś IT koło Starej Galerii, ale tam też żadnej mapy ani folderów informacyjnych. Normalnie porażka, Czesi byli pod tym względem znacznie lepiej przygotowani.
Jeszcze jedna wizyta na Jarmarku, jedzonko (placki kartoflane z musem jabłkowym, zapiekana z tzatzyki, chłopaki jedzą coś chińskiego i jakąś świniznę), grzańce (niezłe, choć w Libercu były lepsze) i idziemy po Augustabrucke pod złoty pomnik Augusta II. Stamtąd wracamy tramwajem w okolice samochodu. Ogólnie to Drezno wywarło na nas bardzo dobre wrażenie - jest piękne, konsekwentnie odbudowane po wojnie, tylko pogoda nie dopisała - szaro, buro i przeraźliwie zimno, dopiero grzańce trochę ogrzały ciało :)