Nadszedł czas na wyprawę do Czarnogóry. Na granicy staliśmy z pół godziny, bo Chorwaci musieli się powygłupiać, czepiąc jakieś auta. Na czarnogórskiej bez problemów, nie licząc haraczu 10 eurowego, zwanego neutralnie "opłatą klimatyczną". Ruch większy niż na Chorwacji, przez Herceg-Novi jechało się tak z 30km/h. Dojeżdżamy do Kamenari, skąd prom przewozi nas na drugą stronę Boki Kotorskiej. Piękne widoki, aż szkoda, że tak krótko...
A potem - skręcamy na Kotor i wydaje mi się, że się pomyliłem. Droga (międzynarodowa!) szeroka na 1 samochód, a z przeciwka ciągle coś jedzie, biegają dzieci, wałęsają się plażowicze, z jednej strony murek, z drugiej ściana... nie - to nie pomyłka - to normalna dwupasmowa droga! Nie wiem jakim cudem nic nie rozwaliłem, czasem mijałem inne auta o centymetry. Trudno się dziwić, że większość czarnogórskich samochodów ma poobijane boki.