Rano na szczęście przestało wiać - z ulgą widzę, że namiot przetrwał borę bardzo dzielnie. Nie wszystkie miały takie szczęście - w naszym sektorze wszystkie pozostałe (prócz jednego), czyli z 5-6 namiotów, poległo - rozerwane, powybebeszane... w innych częściach pola wygląda to podobnie - sporo namiotów rozwalonych, gdzieniegdzie leżą jakieś poniszczone sprzęty, pogniecione stoły i foteliki... masakra! W kiblach liści więcej niż między drzewami - tyle tego nawiało!
Jest wyraźnie chłodniej, choć bynajmniej nie chłodno - temperatura spadła z 35 stopni do jakiś 25. Całkiem przyjemnie. Ładujemy się do auta i jedziemy w kierunku wodospadów Krka.