Jest około 13.30 i pora na pierwszy dłuższy postój (nie licząc zakupu winietki i odcedzenia kartofelków). Trochę nieplanowany, bo mieliśmy stanąć dopiero w Taborze, ale Pelhřimov też jest zabytkowym miasteczkiem. Kręcimy się po rynku, gdzie zalega wielka góra zebranego śniegu, zaglądamy tu i ówdzie. Z pewnością latem całkiem przyjemnie siedziałoby w którejś z mijanych knajpek z piwem w ręku.