Hanza Stadt Riga vol. 2

Drugi dzień w Rydze planowaliśmy spędzić początkowo w Jurmali, czyli kurorcie na północny-zachód od miasta, dojeżdzając tam kolejką podmiejską. Teresę jednak zaczęło łapać jakieś choróbsko i stwierdziliśmy, że kurortów widzieliśmy dość i ponownie powłóczymy się po muzeach. Na początek - Muzeum Wojskowe (bezpłatne). Planowaliśmy zaliczyć je w godzinę, a wyszło grubo ponad 2 i to niemal biegiem... potem mieliśmy nieco kłopotów z biletami na autobus, bo pani nie potrafiła nam w sklepie wytłumaczyć jak to właściwie u nich z kasowaniem jest (skończyło się tak, iż w drodze powrotnej musiałem dokupić jeden u kierowcy). Ostatecznie dojechaliśmy do położonego przy granicy miasta skansenu.

Skansen jest o tyle ciekawy, że właściwie znajduje się w lesie - założono go w latach 30. XX wieku i od tego czasu po prostu zarósł. Nadaje to autentyczności, ale ciężko zrobić dobre zdjęcie przy dobrym świetle. Ponieważ tydzień wcześniej łaziliśmy już po skansenie w Rumszyszkach, więc kolejne podobne do siebie chaty już nie robiły takiego wrażenia (te litewskie chyba była bardziej zróżnicowane). Na koniec zaliczyłem znalezienie ogromnej pieczarki, rosnącej na skansenowej łące :)

Była 16.40, kiedy dotarliśmy do prywatnego Muzeum Motoryzacji - zamykali za 20 minut... (w przewodniku pisało co innego). W sumie lepsze 20 minut niż żadne, więc wpadłem do środka z szałem w oczach i zacząłem latać i cykać fotki - muzeum ma fantastyczne zbiory (głównie luksusowe limuzyny i auta radzieckie), ale rozstawione są tak ciasno, że obejrzeć je można tylko en face... na końcu babka musiała mnie wyganiać, bo oczywiście chciałem chodzić do punktualnie 17!

Do kempingu wracaliśmy przez Stare Miasto, m.in. oglądając mniejszą wersję Pałacu Kultury. Tym razem zamiast kolacji mieliśmy zafoliowane sushi z marketu :)

Zdjęcia (2)

Komentarze (0)