Przez niemal całą noc z niedalekich barów (znajdujących się na statkach, zacumowanych na Cisie) dochodziła muzyka, jednak na szczęście to nie przeszkadzało. Budzę się wcześnie rano, koło 5, i widzę niebieskie niebo i powoli wstające słońce. Wracam do snu bardzo zadowolony, ale po dwóch godzinach, kiedy wstajemy ostatecznie, znowu jest wszystko zachmurzone i szare... no trudno, nic nie poradzimy.
Pakowanie, śniadanie i bocznymi drogami jedziemy do przejścia granicznego w Tompie - przejście graniczne na autostradzie jest często zawalone, a nam nie bardzo chce się stać w długiej kolejce...