Góry Galičica wznoszą się majestatycznie nad jeziorem Ochrydzkim, oddzielając je od położonego z drugiej strony jeziora Prespa. Góry w górnej części bezdrzewne, wysuszone, często wybuchają tutaj pożary. Najwyższym szczytem jest Magaro (2200 m), ale Teresa miała ostatnio problemy z oddychaniem, więc wybieramy niższy szczyt - Lako Signoj na wysokości 1984 m n.p.m.. Najpierw jednak z wioski Tpejca wjeżdżamy na przełęcz Baba, na wysokość 1500 m. Trochę obawiam się o auto, ale Ford spisuje się dzielnie, mozolnie drapiąc się po kilometrach serpentyn.
Na przełęczy kilka aut - poza jednym wszystkie z Polski, pewno poszli na Magaro. Szlak w drugą stronę jest słabo oznaczony - nie ma tu drzew, więc białe i czerwone znaczki są na kamieniach, często niewidoczne. Wchodzimy coraz wyżej, upał nieco zelżał, tutaj wieje silny wiatr. W pewnym momencie otwiera nam się widok na oba jeziora - coś niesamowitego! Teraz w pewnym momencie zostaje przy jednym z kamiennych murków, ja wbiegam (dosłownie) wyżej, przy okazji przewracając się na trawę i rozwalając kolano. Co rusz patrzę w górę i wydaje mi się, że to ostatnie wzniesienie, a za nim okazuje się następne i następne... w końcu jest słupek oznaczający szczyt, kawałek dalej jakieś budynki techniczne z kilkoma turystami. Ogólnie to na górę wchodziliśmy kompletnie sami, była jakaś para, co nas goniła, ale zrezygnowała :)
Pozostaje zejść z powrotem na przełęcz, w niektórych momentach obciążające biedne kolana... Niedużo, ale jakieś macedońskie pasmo zaliczyliśmy.