Po ledwie dwugodzinnym pobycie w Serbii wjeżdżamy do Bośni, do jej serbskiej części. Pytam pogranicznika o drogę - każe jechać w prawo. Jadę, mijam kolejne uśpione upałem wioski, celu, czyli głównej drogi nie widać. Zastanawiam się w końcu, czy pogranicznik (w końcu też Serb), nie skierował mnie w inną stronę - ale jest, po półgodzinie docieram do niezłej jakości asfaltówki z Sarajewa do Serbii. Oznakowań brak, lecz wiem gdzie jechać.
Zupełnie nieplanowanie skręcamy też do mijanego monastyru Dobrun, z piękną, kolorową bramą. Znajdują się tutaj też tory odrestaurowanej ostatnio wąskotorówki (Bosnische Bahn), wybudowanej jeszcze przez Austriaków przed 100 laty. Kiedyś miała kilkaset kilometrów, potem ją zlikwidowano, ale niedawno krótki odcinek uruchomiono dla turystów, łączy się też z serbską wąskotorówką za niedaleką granicą.