Malowniczą drogą wzdłuż rzeki Lim kierujemy się w kierunku bocznego przejścia granicznego z Bośnią, za miejscowością Priboj. W Priboju zaglądam jeszcze do współczesnej cerkwi i próbujemy skorzystać z toalety na stacji, ale takowej tam nie posiadają.
Na przejściu granicznym zgrzyt - polska rejestracja budzi tutaj sensację i chyba niechęć u niektórych, bo wychodzi pani celniczka i karze otworzyć bagażnik (wcześniejsze auta nie otwierały). Grzebie po ciuchach, narzeka, że zawalony śpiworem (w ogóle nie wie co to jest), pyta, czemu ręcznik tu leży, czy chcemy coś ukryć (ręcznik się suszył bo porannym myciu) - tak, z pewnością przemycamy pastę do zębów i szczoteczki!
W końcu łaskawie nas puszcza, ale niesmak zostaje