Przez spalone słońcem pola i niewielkie miejscowości przecinamy Węgry w kierunku mojej ulubionej miejscowości nad Balatonem - Balatonföldvár. Kiedyś byłem tam z rodzicami i sentyment pozostał...
Na miejscu szukam kempingu, na którym kiedyś spałem - był to mój pierwszy zagraniczny kemping. Niestety, okazało się, że już nie istnieje, a w jego miejscu mają budować apartamenty :( Jedziemy na inny kemping, na obrzeżach miejscowości, ale tam nie ma obsługi. Kierujemy się więc do trzeciego kempingu, ale ten wygląda tak obskurnie, że rezygnujemy. Jakaś Węgierka łamanym niemieckim oferuje noclegi, jednak cena nie jest zbyt atrakcyjna i wracamy na kemping nr 2 - tym razem jest właściciel! Kemping sympatyczny, obsługa również (liczy nam noclegi ze zniżką) - jedyny minus to taki, że cofając auto przyhaczyłem tyłem o drzewo! Jest wgniecenie...
Pora rozbić namiot i udać się na wieczorną obiadokolację.