Rano idę pobiegać po miejscowości - miejscowi i psy w szoku, ale nikt mnie nie zaczepia. No, prawie nikt - coś do mnie wrzeszczał jakiś kierowca na skrzyżowaniu, ale pobiegłem dalej. Śniadanie w towarzystwie zapchlonego kundla, zakupy w supermarkecie (głównie chłodne piwka na wieczór :) ) i wjeżdżamy na autostradę. Nie zmieniła się na plus od ubiegłego roku.
Po lekturze forów internetowych zdecydowałem się przejechać przez Belgrad nie obwodnicą, jak rok temu, ale ekspresówką przez same miasto. Na początku trochę ruch się zgęstnił, ale całość nie zajęła mi nawet pół godziny - bardzo sprawnie! Fakt, że jest niedziela i przed południem, ale mimo wszystko pozytywnie się zaskoczyłem.