Po czterech nocach pora opuścić wybrzeże. Szkoda, ale czekają ciekawe miejsca w środku kraju!
Aby ominąć korki w Burgas zjeżdżam z głównej drogi tuż przed miastem i jadę na zachód podrzędną trasą. Ruch mniejszy, ale i jakość też nie rewelacyjna. Jeszcze przy głównej drodze brązowe tabliczki wskazywały jakieś antyczne ruiny. Postanawiamy ich poszukać.
Przed wioską Debelt znowu pojawiają się tabliczki - parkujemy na poboczu i idziemy polną drogą w ich domniemanym kierunku. Idziemy i idziemy, nic nie widać, jest mocny upał... w końcu widzimy coś w oddali, na łące - grupa ludzi krząta się przy jakiś dziurach. To dość daleko, nie wiadomo jak tam dojść. Odpuszczamy.
Ale przejechaliśmy kilkaset metrów i widzę, że przy samej drodze jest jakaś kamienna pozostałość. Staję samochodem przy wiosce, Teresa zostaje w środku, a ja sam ruszam na pole od tej strony.
Po kilku minutach dochodzę do "dziury" widzianej z polnej drogi - to rzeczywiście ruiny rzymskiego miasta Deultum, założonego jako kolonia dla żołnierzy-weteranów. Odkryto m.in. resztki łaźni, świątyń, umocnień. Krząta się tutaj grupa archeologów, a łopatami machają Cyganie. Wokół pasą się konie - sielsko.