Rano idę, jak rok temu, trochę pobiegać po Feketić i odkrywam nieczynny basen oraz kościół katolicki na obrzeżach wsi.
Po śniadaniu i spakowaniu robimy zakupy w miejscowym markecie i dalej na południe - na szczęście pogoda się poprawia.
Przez Belgrad znowu jedziemy środkiem, przez centrum - ruch jest płynny, mimo, że to piątkowe przedpołudnie. Zaczynają się geograficzne Bałkany :)