Kilkadziesiąt kilometrów jedziemy dość głęboką doliną rzeki Ibar (jeszcze się nam pojawi podczas tej wyprawy), po czym obijamy w boczną, pnącą się do góry drogę. Po jakiejś półgodzinie pojawiają się zabudowania monastyru Studenica - pięknego średniowiecznego kompleksu wpisanego na listę UNESCO. Obchodzimy go na szybko (zwłaszcza, że w bocznej cerkwi trwa pogrzeb), dokładnie obejrzymy go dopiero rano. Szukamy teraz miejsca na nocleg, bo już wieczór - obok monastyru miał być konak...
I jest - to nowy budynek za murami, siedzi pod nim trochę turystów, niemal sami Serbowie. Pytamy w recepcji o możliwość noclegu - każą nam chwilę poczekać, po czym informują, że mają wolny pokój :) 15 euro za osobę z kolacją i śniadaniem - bierzemy!
Na kolację, niestety, serwują rybę. Niestety, bo ja ryb nie jadam, ale jestem tak głodny, że tą pochłonę. Nie ma problemu z kupieniem piwa czy innego alkoholu - pod tym względem kościoły są znacznie normalniejsze niż katolickie.
Zasypianie w górskiej scenerii pod historycznym monastyrem to czysta przyjemność :)