Droga się dłuży, bo większa część odcinka do Prisztiny jest rozkopana - budują nową ekspresówkę. Kurz, pył, kamienie. Wolno! Pod Prisztiną chcę jeszcze zajrzeć do Gazimestanu, monumentalnej wieży upamiętniającej bitwę na Kosowym Polu. To tutaj wygłosił swoją słynną mowę Milosevic w 1989, będącą początkiem końca Jugosławii...
Wieżę widać z ekspresówki, ale nie ma do niej skrętu. I znowu kręcę się pół godziny po pobliskich wioskach, aby w końcu do niej dojechać z drugiej nitki drogi ekspresowej. No cóż, Albańczykom nie zależy na łatwym dojeździe do serbskiego symbolu. Zresztą do niedawna nie można było w ogóle jej zwiedzać - była zamknięta w obawie przed albańskimi terrorystami. Teraz wystarczy zostawić policji paszport.
Ze mną włazi dwóch US-manów - oni nie muszą niczego zostawiać. Z góry ładny widok na okolicę, widać nawet grób sułtana, który tutaj wtedy poległ. Z drugiej strony elektrownia, jedna z większych w Kosowie. Samej Prisztiny za bardzo nie widać - widoczność jest trochę słaba.