Pakowanie, idziemy na dworzec. Ja cykam jeszcze po okolicy kilka zdjęć, potem jedziemy jedną stację dalej, do Sátoraljaújhely. Pod dworcem czekają taksówki - zostało mi trochę forintów, więc pytam się za ile dowiozą nas do granicy. Wychodzi 8 zł - a co tam, jedziemy! Zamiast pół godziny z buta jesteśmy wygodnie w 5 minut. Taksówkarz jak podnosił nasze plecaki to trochę się zdziwił, że takie ciężkie :D
W Slovenskim Novym Mescie tuż za granicą jest bar, więc od razu jemy obiad. Potem osobowym do Koszyc, przesiadka na pospieszny do Żyliny (po drodze ostra ulewa), skąd odbierają nas samochodem.
I koniec...