W Oslo najpierw szukamy właściwego przystanku naszego autobusu - w końcu udaje się go odnaleźć. Autobus na kemping jedzie z pół godziny, potem 10 minut piechotą i już jesteśmy. Kemping prowadzą Pakistańczycy - generalnie nic na nim nie ma poza sanitariatami, ale jest najtańszy w mieście. No i kilkaset metrów obok jest plaża nad fiordem :) Kąpiemy się, ale woda oczywiście lodowata.
Jeden duży minus kempingu - z racji tego, że jest taki tani, sporo na nim Polaków i to bynajmniej nie tych kulturalnych. Lecą przekleństwa, walają się puszki po polskim piwie.