Na ten dzień planowaliśmy jeszcze trekking po okolicy, może dotrzeć na jakiś lodowiec, ale rano pogoda mocno się zepsuła. Zaczęło padać, wiał silny wiatr, zrobiło się mocno zimno (według prognozy w nocy były 2 stopnie, a na szczycie poniżej zera). Zebraliśmy się więc i pojechaliśmy autobusem do Lom, gdzie zameldowaliśmy się na kempingu (ponoć jeden z najlepszych w Norwegii). W kuchni zrobiliśmy sobie zupki chińskie, potem pospacerowaliśmy po okolicy, zaglądając do miejscowego skansenu (darmowego) i Muzeum Górskiego (płatnego, ale ciekawego). Wieczorem zaś poszliśmy jedyny raz do norweskiego pubu - na 6 piw tylko 1 mieli norweskie. Cena - około 25 złotych... w namiocie miałem kupione jeszcze 2, więc po tych 3 i ogólnej suszy alkoholowej w Skandynawii było już mi ciepło :)