Rano nie pada, ale jest na tyle paskudnie, że o kąpieli w Balatonie można zapomnieć. Czyżby zaczęła się wczesna jesień? Pora się spakować i ruszać w kierunku Polski. Kempingowy sklepik jest otwarty, ale nic ciekawego tam nie ma, więc węgierskie zakupy zostawiamy na później. Wyjazd z miasta i znalezienie właściwej drogi - o dziwo, tym razem bez problemów.