Makieta zamku i Karaimi

Budzimy się koło siódmej, nawet wyspani. Nie pada, w tle wychodzi słońce - to dobrze, bo gdyby lało, to już zupełnie położyłoby nam plan. No, ale ostatecznie oszczędziliśmy na noclegu.

Stację w końcu otwarto, więc myjemy zęby (obsługa nie jest zachwycona naszym widokiem) i kupujemy kanapki na śniadanie.

Jedziemy do Trok, które mają być naszym centrum wypadowym na najbliższe dni. Jest wcześnie, więc nie ma tam jeszcze tłumów wycieczek - spokojnie możemy pospacerować nad jeziorem, do Zamku Trockiego, który jest, generalnie, jednym wielkim rozczarowaniem. Odbudowany po kilkuset latach w wielu elementach od niemal zera, to wariacja "jak kiedyś mógł wyglądać". Współczesne partie widać gołym okiem, wygląda to beznadziejnie - znacznie ciekawiej prezentuje się na starych rysunkach jako ruina.

Zanim zaczniemy właściwe zwiedzanie meldujemy się na kempingu po drugiej stronie jeziora - ceny umiarkowane, ludzi niewiele, na miejscu plaża, widok na stary-nowy zamek, ale na stronach www nieco oszukali - nie ma przystanku komunikacji miejskiej (liczyłem na dojazd autobusem do Trok, to 7 km, nie będę latał tam i z powrotem z buta) ani restauracji czy sklepu.

Autem wracamy do miasta i ustawiamy się w kolejce do atrapy zamku - jest jedna kasa, ludzi tłum (większość to głupkowaci w zorganizowanych wycieczkach), a przewodnicy wciskają się bez kolejki. Wnętrza zamku nie powalają - nie dość, że XX-czne, to wystawa taka sobie. Historia podana oczywiście jest wersją "litewską", co momentami przypomina wręcz fałszowanie historii. Dobra, zamek zaliczony - nie polecamy, szkoda kasy i czasu na jego zwiedzanie, z daleka prezentuje się lepiej.

Znacznie ciekawsza jest kienesa karaimska - przypomina mocno synagogę, i Karaimskie Muzeum Etnograficzne. W ogóle Karaimi to motyw przewodni w Trokach - restauracje nęcą wszystkich "tradycyjną karaimską kuchnią".

Ludzi coraz więcej (same polskie wycieczki - nie rozumiem po co wożą ich do tej atrapy (bo 90% wchodzi tylko do zamku), ciekawszych i oryginalniejszych zamków jest masa (no, może nie na Litwie). Uciekając przed tłumem ładujemy się do auta i tzw. drogą szybkiego ruchu (parametrów europejskich bynajmniej nie spełnia) pędzimy w kierunku Kowna

Zdjęcia (6)

Komentarze (0)