Przez noc noga dalej spuchła! W informacji kempingu dostajemy namiary na przychodnię i szpital w Trokach. Zajeżdzamy tam i czujemy się jak w Polsce - kłębiący się przy rejestracji tłum i chaos. Pani w okienku tylko po litewsku, my załamka... na szczęście słyszy nas jakaś litewska Polska i przekazuje innej pani - też Polce - nasz problem. Od razu sytuacja się zmienia - dajemy kartę EKUZ i po chwili kierują nas do sąsiedniego budynku, na ostry dyżur.
- A, to wy z Polszy - mówią panie w szpitalu - dwie na trzy są Polkami, pani doktor akurat nie, więc trzeba jej tłumaczyć co się stało. Doktorka jakoś nie wierzy, że to pszczoła - jej to wygląda na węża! Skąd wąż w środku miasta, na głównym placu? Wzywają jakiegoś chirurga, który pyta Teresę (po litewsku) czy to pszczoła. "Bzz bzz" - potwierdza T. :D.
- Zwykła reakcja alergiczna, zastrzyk i tyle! - brzmi wyrok chirurga. Teresa dostaje aż dwa zastrzyki, które działają tak błyskawicznie, że kwadrans po wbiciu się może się normalnie ruszać.
Początkowo wydawało się, że będziemy musieli zostać w Trokach jeszcze jeden dzień, ale w tej sytuacji trzeba się pakować i po niecałej godzinie jesteśmy w aucie i jedziemy w kierunku granicy łotewskiej. Chcieliśmy jeszcze zajrzeć do Kierniowa, uznanego za najstarszą stolicę Litwy (są tam m.in. ogromne grodziska), ale nie umieliśmy tam trafić (żadnego znaku informacyjnego w pobliżu, były tylko wcześniej).