Odbijamy od Via Balticy i kierujemy się nieco bardziej wgłąb lądu - droga pałatana jak w Polsce, ale przynajmniej jest asfalt, a nie szuter. Naszym celem są trzy zamki (a właściwie ruiny) umieszczone w trójkącie Krimulda-Turaida-Sigulda, wszystkie "o rzut beretem" od siebie. Zamek w Krimuldzie to rozczarowanie (choć przewodnik ostrzegał) - de facto to jedna ściana, w dodatku zrekonstruowana w XIX wieku przed przyjazdem cara. Kawałek dalej jest młodszy kompleks pałacowy (obecnie sanatorium) wraz z zabudowaniami gospodarczymi. Po zrobieniu serii zdjęć, jedziemy do Turaidy - tam już cywilizacja, bo parking jest płatny. Mijamy stragany a'la Krupówki i po kupieniu biletu wchodzimy w rozległy teren zamkowo-parkowy.
Zamek biskupów ryskich z XIII wieku robi wrażenie (zwłaszcza wieża), ale, podobnie jak w Trokach, większość to rekonstrukcja - na szczęście nowe elementy nie kłują tak w oczy jak na Litwie. Oprócz ruin jest tutaj m.in. drewniany kościółek ewangelicki, stadnina koni, dawne zabudowania folwarczne, pomniki, rzeźby itp.. Ogólnie to ciekawe miejsce do pospacerowania.
Ostatnim celem jest zamek w Siguldzie (widać go z wieży zamkowej w Turaidzie) - niestety, dawna warownia Kawalerów Mieczowych jest zamknięta i w remoncie, coś tam też rekonstruują :( na pocieszenie zostaje nam błądzenie wśród drzew w poszukiwaniu IT