Jest młoda godzina - ledwie 15.20, można więc zwolnić, przed nami już niedługi odcinek.
Pierwsza sprawa to nabyć dinary - niestety, na granicy brak kantoru. Zajeżdżamy więc do Somboru (Zombor), większego miasta, dawnej siedziby węgierskiego komitatu. Ślady węgierskiej przeszłości są tu zresztą widoczne na każdym kroku - architektonicznie niczym się nie różni od miast węgierskich, nawet cerkiew jest w węgierskim stylu. Przy cerkwi wesele i ludzie z flagami - gdy wyjdą, udaje mi się zajrzeć do środka i zrobić kilka zdjęć.
Kantorów jest nawet kilka, więc wymieniam euro po dobrym kursie.