Mijamy miasteczko Riła i wjeżdżamy do głębokiej i już zacienionej doliny, mieszczącej w sobie słynny Riłski Monastyr. Za nim ma znajdować się kemping, ale i po drodze wypatrujemy jakiegoś miejsca do spania, ale dominują drogie pensjonaty i hotele, w dodatku dość oddalone i od siebie i od monastyru.
Dojeżdżamy do kompleksu świątynnego i mijamy go - droga dosłownie biegnie pod murami. Z półtora kilometra dalej najpierw jest znak na pierwszy kemping, który omijamy (kemping wygląda z daleka na zamknięty), a potem drugi o nazwie Zodiak. Ten działa, jest nawet dość przyzwoity. Cena za fajny domek ze znakiem zodiaku nad drzwiami jest niewiele wyższa niż namiot, więc ładujemy się do łóżek.
No, przed łóżkami jeszcze kolacja - na kempingu działa restauracja, ceny w porządku. Do tego kot, robiący oczy jak ze Shreka, kiedy prosi o jedzenie ;)