Gramolimy się autem ostro pod górę, aż do schroniska Wichren na wysokości ponad 1900 metrów! Prowadzi tam wygodna, niezłej jakości, choć pokręcona asfaltowa droga. Pod schroniskiem Bynderica zabieramy na stopa jakąś parkę, mówiącą dziwnym językiem - nie umiem określić skąd pochodzą...
W schronisku udaje nam się zaparkować (mało miejsca), dostajemy na dwie noce domek kempingowy - jest super! Po rozpakowaniu i zilustrowaniu obiektu ruszamy na krótki rozruch do jeziora Muratowo. Trasa nie jest trudna, trochę podejść kamieniami. Mijamy ludzi wracających już z wędrówki i jednego zabiedzonego osła. Przy okazji niebo, zachmurzone, zaczyna się przejaśniać.
Przy jeziorku krótka rozmowa z rozbitym tam Bułgarem (był jako marynarz w Gdyni) i wracamy do schroniska. Tam siadamy w jadalni, która serwuje tanie dania i tanią anyżówkę (50-tka za nieco ponad 2 złote).