Geoblog.pl    Pudelek    Podróże    Nad Morze Czarne i z powrotem    Na dach Pirynu
Zwiń mapę
2013
14
sie

Na dach Pirynu

 
Bułgaria
Bułgaria, Wichren
POPRZEDNIPOWRÓT DO LISTYNASTĘPNY
Przejechano 1272 km
 
Dziś czeka nas wędrówka na najwyższy szczyt pasma Piryn - Wichren (2914 metrów), jednocześnie drugi najwyższy w Bułgarii (po Musale) i trzeci na Bałkanach (jeszcze wciska się grecki Olimp).

Mamy około 1000 metrów podejścia - przy pięknej słonecznej pogodzie ruszamy za tłumem, który jednak szybko się rozchodzi na przestrzeni. Czerwony szlak przez przełęcz Kabata nie przedstawia żadnych trudności technicznych, jednak momentami jest ostry. Trzeba też pamiętać, aby zabrać ze sobą wodę, gdyż ostatnie źródełko kończy się dość trochę przed przełęczą. Na górę wchodzą emeryci i ich dzieci, niektórzy wbiegają na szybko - pełen przekrój.

Na Kabacie spotykamy wczorajszych autostopowiczów - są lekko zmęczeni, a ja szczęśliwy, bo pobiłem już swój rekord wysokości (jesteśmy około 2600 npm). Przed nami cholernie ostre podejście na sam szczyt - ciężko tam znaleźć kawałek płaskiego, ale powoli dajemy radę. Na szczycie sporo osób, głównie Czechów - jeden z nich otwiera... polskiego Żubra! Fuj! Ale najważniejsze, że jesteśmy - 2914 metrów zdobyte :)

Przez jakiś czas siedzimy na szczycie (ludzi szybko ubywa), przy silnym wietrze i wypijemy po bułgarskim piwko. Schodzimy drugą stroną, do przełeczy Premkata - to zejście jest bardzo ostre, pod nami ostry spad w dół, w wielu miejscach przydałoby się czegoś chwycić, ale ubezpieczeń brak. W niektórych miejscach trzeba ześlizgiwać się po tyłku. Końcówka do przełęczy to sypkie kamienie, jeszcze nawet gorsze. Nie wyobrażam sobie i nie polecam tej strony w deszczu albo z ciężkim plecakiem.

Z przełęczy odbijamy w dół źlebem - całkiem przyjemna trasa, po bokach wysokie ściany Wichrenu i Kuteło (góry trudniejszej niż Wichren, ale brak już nam czasu). Miejscami resztki śniegu - ktoś zjeżdża tam na tyłku :) Potem zejście robi się bardziej męczące, trzeba trawersować między kamieniami. Mijamy niewielki schron Kazana, mogący służyć jako awaryjny nocleg dla kilku osób. Znowu spotykamy autostopowiczów - okazują się być z Izraela i są całkowicie wycieńczeni. Nie mają już wody ani jedzenia - dajemy im trochę pić i po ciasteczku, na co facet reaguje dość podejrzliwie - nie wie, czy są koszerne ;)

Żydzi wracają do schronu czerwonym, my jeszcze zielonym idziemy do schroniska Bynderica. Końcówka jest nieprzyjemna - znowu sypkie kamienie, na pocieszenie mijamy duży napis TUSK WON :D Bynderica nieco obskurna, zamawiamy po zupie i piwie, krótki odpoczynek i ruszamy do naszego schroniska. Po drodze zaglądam jeszcze do bardzo starej sosny bośniackiej, mogącej mieć 800-1200 lat.

Do naszego miejsca noclegowego Teresa przychodzi już mocno zmęczona, ja jestem bardzo zadowolony - udało się :) W nagrodę nie omieszkamy wieczorem wypić tego i owego :)
 
POPRZEDNI
POWRÓT DO LISTY
NASTĘPNY
 
Zdjęcia (17)
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
  • zdjęcie
Komentarze (0)
DODAJ KOMENTARZ
 
zwiedził 11.5% świata (23 państwa)
Zasoby: 379 wpisów379 54 komentarze54 1077 zdjęć1077 0 plików multimedialnych0
 
Moje podróżewięcej
06.08.2016 - 14.08.2016
 
 
07.08.2014 - 23.08.2014
 
 
10.08.2013 - 25.08.2013