Z Durres suniemy na południe dwupasmową drogą z dziesiątkami niedokończonych mostów (jeden wychodził prosto na... dom). W pewnym momencie pojawia się nawet autostrada - ale o kolorze niebieskim. To istotne, gdyż albańskie autostrady dzielą na zielone - te europejskie (właściwie tylko A1 do Kosowa) i niebieskie. Na niebieskich są ronda, dziury w mostach i nagłe ograniczenia ruchu do 30 km/h ;)
Na chwilę zaglądamy do położonego na uboczu monastyru Ardenica, który jakimś cudem przetrwał kampanię ateistyczną Hodży i obecnie nadal w nim żyje kilku mnichów.