Kolejny dzień poświęciliśmy na relaks. Żadnego zwiedzania! Zresztą w Ksamil za bardzo nie ma co. Siedzieliśmy na kempingu, na naszym zacienionym piętrze i piliśmy wino, piwo i tym podobne. Potem kąpiel w morzu, która niestety skończyła się kiepsko, bo Teresa pod wpływem skały wpadła na jakiś wielki kamol. Noga boli stłuczona...
Wybrałem się także na samotną wędrówkę do centrum porobić kilka zdjęć - na głównej plaży tłok straszny!
Wieczorem przeszliśmy się tam coś zjeść - o ile w tamtą stronę Teresa doszła sama, to z powrotem już nie była w stanie wrócić, tak bolała ją noga! Musiałem wrócić na kemping i lekko wypity przyjechać po nią samochodem...
Rozmawiamy z sympatyczną właścicielką kempingu - mówi, że gdybyśmy chcieli jechać do szpitala to tylko z nią! Na razie czekamy jak sytuacja się rozwinie - nogę smarujemy maścią otrzymaną od rozbitych na kempingu Polaków i, w ramach odstresowywania, trochę sobie z nimi popiliśmy. Czy jutro trzeba będzie wracać do domu, gdyby się okazało, że z nogą jest tak źle?