Po siedmiu latach jesteśmy ponownie w Rumunii - tym razem jednak samochodem, nie pociągami. To zupełnie zmienia charakter podróżowania.
W Urziceni kupuję rovinietę - muszę od razu na miesiąc, bo krótsza mi nie wystarczy. W oczy rzucają się trójjęzyczne tablice - rumuńsko, węgiersko-niemieckie. W pierwszej miejscowości Rumunów jest mniej niż 10%, w drugiej - większym Carei - są drugą narodowością po Węgrach. Ciekawa mieszanka.