Pociąg ma jechać 12 godzin (w sumie jedziemy niecałe 14...). W Cluju robi się luźniej, bo kilka osób wychodzi. Jest około północy, pociąg ma 20 minut przerwy. Wyskakuję na peron i kupuję zimne piwo w niewielkim kiosku - to jest odpowiednie podejście do podróżnych!
Jedziemy dalej, nocną (a właściwie ranną) atrakcją jest Cygan, który stoi w przejściu (nie ma miejscówki, ale "dogaduje" się z konduktorem) i zabawia imprezujących kilka przedziałów dalej. Śpiewa, gra na skrzypkach, udaje Jacksona (o 4 rano!). Śmiechu co niemiara, ale spałem w sumie może z 30 minut!
Kiedy jest już jasno podziwiam góry Bucegi i dolinę Prahovy, przez którą przejeżdzamy. Bukareszt coraz bliżej...